Kurs historii sztuki jest świetny w taki sam sposób, jak czytanie Szekspira i Biblii jest świetny, gdy zdecydowałeś się zagłębić w literaturę: daje podstawy, na których możesz oprzeć swoje rozumienie współczesnej fotografii, ponieważ tak wiele z tego, co teraz robimy, odnosi się do tego, co zostało już zrobione. Dowiadujesz się także o bogatym języku symboliki, o ekspresji emocjonalnej i wielu teoriach kolorów.
Malarstwo jest bliskim kuzynem fotografii i ma wpływ na fotografię od czasu jej wynalezienia (a ostatnio także na odwrót). Obrazy są w pewnym sensie czystsze niż fotografie, ponieważ wszystko, co zawierają, jest tam umieszczone celowo. Kompozycja, oświetlenie, aspekt, tematyka ... wszystko tam jest, ponieważ ktoś poświęcił czas na jego namalowanie. Malarze pracują z wieloma płaszczyznami, nie mają hacków takich jak płytki DOF. Szczęśliwe wypadki zdarzają się bardzo rzadko i od tego warto się uczyć.
Czy wszystkie te rzeczy przekładają się bezpośrednio na fotografię? Nie, nie możesz odtworzyć nagiej kobiety Picassa z naszyjnikiem , ale możesz wyciągnąć naukę z jego używania koloru i pozycjonowania. Możesz uczyć się póz, możesz się wiele nauczyć o świetle i ekspresji. Obraz taki jak The Blue Boy działałby równie dobrze jak fotografia, nie sądzisz?
Jeśli chodzi o zasoby ... jest to całkiem przyzwoita książka , ale ogólnie mówiąc, każdy album z obrazami, który lubisz, byłby świetnym punktem wyjścia. Nie musisz go kupować, przeszukaj swoją lokalną bibliotekę. Osobiście lubię starych holenderskich mistrzów, choćby ze względu na ich „fotorealistyczne” podejście do światła.