Wiem, że chcą „zapełnić każde miejsce”.
Jeśli weźmiesz to LITERALNIE, to zechcesz przepełnić, ze względu na statystyczny procent „braku programów”. To oczywiście prowadzi do „wpadania”, gdy faktycznie pojawia się więcej pasażerów niż przewidują wzory statystyczne.
Ale można również zdefiniować „zapełnij każde miejsce” jako „sprzedaj każdy bilet”, wtedy nie ma sensu przepełnianie rezerwacji. Z ekonomicznego punktu widzenia miejsce zostanie „zapełnione”, gdy tylko bilet zostanie sprzedany. To, czy pasażer się pojawił, nie miałoby znaczenia, o ile bilet został opłacony. A jeśli pasażer chciałby zmienić loty, mógłby zostać ukarany karą w celu pokrycia spodziewanej straty na zastępstwie; im bliżej czasu lotu, tym wyższa kara.
„Pełny” samolot to samolot zatłoczony, a zatem nieprzyjemny. Samolot, w którym każdy bilet został sprzedany, ale było kilka „żadnych pokazów”, jest naprawdę przyjemniejszy. Byłoby też łatwiej w samolocie; byłoby mniejsze obciążenie.
Czy linie lotnicze można przekonać do zmiany celów na korzyść pasażerów, aby nie było „wpadania na siebie” i mniejszego zatłoczenia? Czy pasażerom miałoby sens zachęcanie linii lotniczych do przyjmowania innych rozwiązań (takich jak pobieranie 10% -20% więcej za bilety, aby zrekompensować utratę opcji „przepełnienia rezerwacji”). Czy ten (lub inny pomysł) byłby lepszy niż zmuszanie pasażerów do zakupu biletów pierwszej klasy, jeśli chcą uniknąć „uderzenia”?
Odpowiedzi:
O ile rozumiem, za tym stoi system; więcej niż tylko założenie, że kilka% pasażerów po prostu nie wybierze się na lot, pozostawiając puste miejsca.
Załóżmy, że miejsce kosztuje linię lotniczą 100 USD za lot, a bilet sprzedaje się za 200 USD na kilka miesięcy przed lotem. Im bliżej daty wyjazdu, tym droższy staje się bilet - pozwala, aby bilet kosztował 400 USD na dzień przed wylotem.
Teraz, gdy jesteś na lotnisku, okazuje się, że są przepełnieni i oferują pasażerom kupon o wartości 300 USD, jeśli wybiorą inny lot. Teoretycznie osoby, które zapłaciły najmniejszą kwotę za bilet, będą bardziej skłonne zaakceptować ofertę, robiąc miejsce dla osób, które w ostatniej chwili zapłaciły więcej za miejsce, ponieważ naprawdę muszą się tam dostać. Jednak linia lotnicza również tutaj zarabia pieniądze, ponieważ teraz mają one miejsce sprzedane dwukrotnie (za 200 USD i ponownie za 400 USD = 600 USD), i odkupią je za 300 USD i nadal osiągają zysk 200 USD na miejscu, które kosztuje ich tylko 100 USD za lot.
Zasadniczo starają się wypchnąć tańszych pasażerów z lotu, aby zrobić miejsce dla pasażerów, którzy zapłacili więcej i zwiększyć przychód na miejsce, jaki uzyskają z tego lotu.
źródło
Jeśli dozwolona jest zmiana rezerwacji, wówczas „sprzedaj każdy bilet” nie oznacza „zapełnienia każdego miejsca”, ponieważ pasażer, który za niewielką opłatą wybiera inny lot, zajmuje miejsce w tym innym locie. Zmiana rezerwacji to przywilej, który istnieje od bardzo dawna; odebranie tego pasażerom bardzo drażni podróżujących w interesach, więc jest mało prawdopodobne.
Aby zrekompensować utratę dochodów z pustych miejsc, które w innym przypadku mogliby zapełnić, linie lotnicze najprawdopodobniej musiałyby podnieść ceny, a tym samym stać się mniej konkurencyjne. Wygląda na to, że zbyt wielu ludzi nie dba o komfort osobisty tak długo, jak długo cena jest niska, aby „pół-pusta klasa ekonomiczna” była realnym modelem biznesowym. Pod koniec dnia linie lotnicze chcą zmaksymalizować zysk, a jeśli mogą zwiększyć zyski, alienując tylko niewielką część podróżnych (w tym niestety ciebie), pójdą po to.
Aby uzyskać doświadczenie podobne do połowy pustej klasy ekonomicznej (ale z lepszym jedzeniem), polecam latającą klasę biznesową - płacisz premię, ale zyskujesz więcej miejsca i lepszą obsługę.
Należy pamiętać, że zasady obsługi technicznej samolotów są ustalane w odniesieniu do liczby godzin lotu, co oznacza, że koszty obsługi technicznej samolotu są prawie takie same, bez względu na to, czy leci pełny czy pusty.
źródło
Powiedzmy, że jest 10 miejsc, wszystkie sprzedawane za 100 dolarów. Jednak lot ten kosztuje w rzeczywistości 1050 dolarów. Aby więc pokryć swoje koszty, mogliby albo obciążyć 105 dolarów za miejsce, albo zrobić te same 100 dolarów za miejsce i przepłacić (i dostać kolejne 50 $), ponieważ ich komputery mówią, że istnieje bardzo duża szansa, że ktoś przegapi lot.
Linie lotnicze mają wiele lat danych o tym, ile osób się pojawi i kto spóźni się na lot dla każdej kombinacji zmiennych - środowej nocy w El Paso w marcu? Niedzielna noc w Las Vegas w sierpniu? Wiedzą, kto dokładnie kto zrobił, a czego nie pokazał. Z drugiej strony, wypłacając ludziom pieniądze za przekroczenie limitu, wszyscy starają się unikać mimowolnych wymagań związanych z podskakiwaniem (które w rzeczywistości są dobrą ofertą dla klienta) i próbują zrobić z tego dobrowolną wypłatę i zamiast tego spłacić kredyty lotnicze .
Prowadzenie linii lotniczych nie jest bardzo dochodowym biznesem, a faktyczny „przychód na lot” jest naprawdę znacznie niższy, niż się wydaje.
Krótka odpowiedź - głosuj za swoje dolary, ale czas pokazał, że ludzie dbają tylko o cenę, a wszystko inne ludzie „mówią”, gdy żetony są na stole, najniższy koszt prawie zawsze otrzyma głos podróżnego.
źródło
Głównym problemem jest to, że nawet jeśli Twój własny bilet na to nie pozwala, większość linii lotniczych oferuje bilety, które można anulować lub zmienić ich rezerwację za niewielką dopłatą lub bez niej, i chcą nadal to robić. Zasadniczo mogą przestać oferować tę usługę i uniknąć konieczności przepełniania rezerwacji. Mogą także nadal zezwalać na zmiany lub odwołania i upewnić się, że nigdy nie dokonają pełnej rezerwacji samolotu, aby zmniejszyć ryzyko zderzenia lub zmiany terminu niektórych pasażerów.
Problem polega na tym, że ktoś musi za to zapłacić (pasażerowie, którzy chcą anulować bilet i nie mogą, linia lotnicza, jeśli musi zaryzykować lot z kilkoma pustymi miejscami itp.) Alternatywnie linia lotnicza może przesunąć te koszty na klient, ale spowodowałoby to, że bilety byłyby droższe, potencjalnie postawiłoby je w niekorzystnej sytuacji konkurencyjnej lub drażni niewłaściwych klientów.
Należy pamiętać, że osoby latające tanio lub kupujące najtańsze bezzwrotne niezmienne bilety w klasie ekonomicznej są prawdopodobnie najbardziej wrażliwe na cenę. Następnym razem nadal wybiorą się do najtańszej linii lotniczej, więc nic nie zyska, oferując im lepszą obsługę za nieco wyższą cenę. Miałem kilka złych doświadczeń z EasyJet, ale od czasu do czasu latam z nimi, ponieważ są one zwykle znacznie tańsze niż kolejna linia lotnicza w niektórych miejscach docelowych, do których chcę się udać (w tym przypadku nie ma zbyt dużej liczby rezerwacji, ale inne problemy). Opłaca się przepłacać pasażerom takim jak ja za lot, aby zaoferować im tani bilet i zapełnić samolot, ale wpaść na nich, by zaoferować klientom większą elastyczność.
Celem linii lotniczej jest sprawienie, aby ktoś zapłacił coś, co zrekompensuje ogromne koszty stałe, stąd nadmierne rezerwowanie, zarządzanie wydajnością itp. Pytanie brzmi, kto jest gotowy zapłacić, ile i za co i jak prawidłowo rozróżnić te różne klasy klientów. Linie lotnicze mogą się mylić, ale na pewno się nad tym zastanowili i są szanse, że podwyższenie ceny najtańszych biletów lub zatrzymanie się w celu zaoferowania elastyczności taryf wyższej klasy oznaczałoby utratę części pasażerów.
źródło
NIE!!! Bardzo niewiele osób jest kiedykolwiek niewygodnych z powodu zbytniej rezerwacji, ale wszyscy byliby ogromnie niewygodni za każdym razem, gdy leciały, gdyby bilety były o 10–20% droższe.
Ewentualnie, jeśli udowodniłeś, że się mylę, pokazując, że ludzie byli gotowi zapłacić 10–20% więcej za loty, mogę ci dokładnie powiedzieć, co by się stało. Linie lotnicze powiedzą: „Dzięki. Podnosimy ceny biletów o 10–20% i, zgadnij co? Nadal cię przepełniamy. Tak długo, frajerzy!” Jako przykład z życia British Airways straciło na Concorde, dopóki badania rynku nie ujawniły, że większość ludzi uważa, że bilety kosztują około dwa razy tyle, ile faktycznie zrobili. BA uznał to za wielką wskazówkę, że ludzie byli gotowi zapłacić więcej za latanie na Concorde i, bingo, od tego czasu przynosił zysk.
źródło